JEZIORO TAJEMNIC. Interesujące informacje o jeziorze Drawsko i jego okolicach przekazał nam mieszkaniec Czaplinka Wiesław Krzywicki. Wiemy też, jak wyglądały używane na akwenie stateczki żaglowe, na których trenowały przyszłe kadry niemieckiego aparatu wojennego.
– Na początku lat siedemdziesiątych ub. wieku kierowałem budową obecnego Ośrodka „Drawtur” i kiedyś w czasie kąpieli w jeziorze znalazłem cztery srebrne pozłacane stożkowe kubeczki o średnicygrodnicy około 5 cm i wysokości 10 cm – relacjonuje Pan Wiesław. – Wygrawerowano na nich datę: styczeń 1905 rok oraz nazwiska: Doefner, Woytasch, Steer i czwarte, którego już nie pamiętam. Kubeczki te wyprosił u mnie Duńczyk.
Jezioro odsłoniło także inną pamiątkę sprzed wojny. Był to prezentowany na zdjęciu metalowy pucharek, zawierający inskrypcje upamiętniające najprawdopodobniej pierwsze regaty odbywające się w Tempelburgu w 1929 roku.
Pan Krzywicki wspomina też, że nad jeziorem w pobliżu budowanego ośrodka znajdowały się wkopane głęboko w ziemię pozostałości po palach pomostowych, przy których cumować miały wspomniane stateczki. Było ich pięć, od czego zresztą swoją nazwę wzięła położona w pobliżu ulica Pięciu Pomostów.
Jak widać na fotografii, były to całkiem spore dwumasztowce. Kto na nich ćwiczył? Mieszkańcy nieodległego Ordensburga (dosł. tł.: „twierdza zakonna”). Mówiono na nich ordensjunkrzy. Był to potężny ośrodek szkoleniowy i jeden z trzech tego typu utworzonych na terenie III Rzeszy. Jego zadaniem było przygotowanie młodych Niemców do wykonywania zadań w aparacie partyjnym NSDAP, miała to być swego rodzaju kuźnia kadr. Ośrodek działał w latach 1936–1945. Podczas II wojny najważniejszą misją Ordensburga nad Krosinem była organizacja i szkolenie Sztabu Specjalnego „R”. W ramach projektu przeszkolono tu ordensjunkrów stanowiących władze cywilne na Litwie, Białorusi oraz Ukrainie. O wadze przedsięwzięć realizowanych przez nich m.in. na jeziorze Drawsko świadczy fakt, że Hitler otworzył ośrodek osobiście.
Jest prawdopodobne, że niektóre ze stateczków nigdy nie zostały z jeziora zabrane i spoczęły na jego dnie.
– Tereny Pojezierza Drawskiego, a szczególnie Starostwa Drahimskiego były często widownią różnych gwałtownych wydarzeń – kontynuuje opowieść Pan Wiesław. – Jest pewne, że czy to mieszkańcy, czy też załogi umocnień, ukrywali cenne rzeczy w przyległych zbiornikach wodnych. Jeszcze do niedawna brakowało możliwości technicznych przebadania dna w poszukiwaniu takich znalezisk. Tylko na brzegach prowadzone były niekiedy poszukiwania, ale raczej po amatorsku – vide zamek Arendsburg u ujścia Drawy.
Rzeczywiście. Z przekazywanych ustnie wspomnień pierwszych mieszkańców już polskiego Czaplinka, którzy osiedlali się w tym mieście w 1945 roku wynika, że nad jeziorem zastali dosłownie „morze” mniej lub bardziej zniszczonych wraków. Wiele jachtów było częściowo lub całkowicie zatopionych, a zimą maszty wystające ponad powierzchnię lodu odrąbywano na opał. Świadkowie wskazywali co najmniej kilka lokalizacji wraków, w tym zatokę położoną najbliżej miasta oraz nieodległą zatokę Henrykowską i okolice wejścia do niej. Jezioro dawniej wykorzystywane było znacznie bardziej, niż nam się to dzisiaj wydaje.
Projekt „Jezioro Tajemnic” to także wszystko to, co związane z historią jeziora i jego okolic. W tym zakresie także otrzymaliśmy interesujące informacje. Otóż według książki Strumph-Wojtkiewicza „Alarm dla miasta Gdyni”, w czasie walk o miasto i Kępę Oksywską Niemcy przywieźli do szpitala polowego w Czaplinku wziętych do niewoli rannych polskich żołnierzy. Być może fakt ten można skojarzyć z inny wydarzeniem: w latach siedemdziesiątych, w czasie wykonywania kanalizacji sanitarnej przy Szkole Podstawowej w Czaplinku przy ul. Słonecznej (przed wojną była tam Bismarckschule) znaleziono szkielety ludzkie. Pochowano je na cmentarzu. Nie wykonano jednak żadnych badań, toteż zagadka ciągle wymaga wyjaśnienia.
Inna informacja dotyczy przedednia wyzwolenia Czaplinka i pochodzi od Niemca, który w tamtym czasie miał piętnaście lat i mieszkał w Broczynie. W pobliżu tej miejscowości Niemcy złapali trzech polskich żołnierzy (lub jeńców wojennych, którzy uciekli z grupy konwojowanej na zachód). Rozkaz ich rozstrzelania otrzymali żołnierze Wehrmachtu, którzy jednak odmówili jego wykonania. SS lub Gestapo rozstrzelało i Polaków i Niemców. Świadek nie potrafił wskazać miejsca, gdzie pochowano ofiary. Opowieść ta jest zbieżna ze świadectwem nieżyjącego już Stanisława Blicharskiego, przebywającego od 1940 r. na robotach przymusowych w Czaplinku (Tempelburgu), który wspominał o tym dramatycznym wydarzeniu.
Podczas tego owocnego spotkania usłyszeliśmy także o starodawnych grodziskach, które jak się okazuje znajdują się w mało widocznych miejscach po obu stronach jeziora Drawsko.
Do tych tematów powrócimy, w miarę napływania kolejnych informacji. Opublikowane zdjęcie stateczków żaglowych pochodzi z zaprezentowanego przez Pana Krzywickiego folderu Tempelburga z 1938 roku, który zachował się w bardzo dobrym stanie do naszych czasów. Dzięki uprzejmości naszego informatora, możemy go opublikować w całości (zakładka „Ustalenia” na stronie internetowej projektu „Jezioro Tajemnic”).
NA ZDJ.: Starosta Drawski Stanisław Kuczyński wręcza Certyfikat Uczestnictwa w Akcji „Jezioro Tajemnic” dla Wiesława Krzywickiego, w obecności Burmistrza Drawska Pomorskiego Zbigniewa Ptaka oraz Etatowego Członka Zarządu Powiatu Janusza Garbacza.