– Dziwy jeziora Drawsko

Tęga zima, powierzchnia wody skuta grubą pokrywą lodową, jej przebicie stalowym łomem przez wędkarza wymaga wielkiego nakładu fatygi i wielu wylanych kropel potu. Z niewiadomej jednak przyczyny w niedalekiej oddali, w owalnej „sadzawce ” kąpią się pozostałe na zimę łyski i kaczki.

                Pierwsza myśl kieruje przyczynę anomalii w stronę ciepłych źródeł dennych. Zastanawia tylko fakt, iż dzieje się to na wielkich głębokościach, a na dodatek następnej zimy „sadzawka” pojawia się w innym miejscu. Niejednokrotnie zastanawiałem się nad tym tajemniczym biegiem zdarzeń, aby po długich obserwacjach znaleźć rozwiązanie zagadki.  Otóż w okresie jesiennym, tuż przed zamarznięciem jeziora, silne wiatry spychające fale przyboju na jeden brzeg, powodują w jego bezpośrednim sąsiedztwie spiętrzenie wody. Na Bałtyku (i nie tylko) przyczyną są tzw. cofki, potrafiące nawet odwrócić kierunek biegu rzek w strefie przyujściowej, zalewając falą powodziową przyległe tereny.  Na jeziorze podwyższony stan wody przy jednym z brzegów zakłóca równowagę stanu tych wód, które szukając odpływu wracają dolnymi strefami jeziora w przeciwnym kierunku (pod fale). Tak wprawione w rotacje miliony ton wody długo utrzymują swój powolny pochód, nawet po zamarznięciu powierzchni, wprowadzając do tego swoistego „korowodu” ciężkie, ciepłe wody
o temp. +4 ° C, zalegające dno. Wody te trafiające w swojej wędrówce na podwodną górkę, jak po równi pochyłej wynoszone są na powierzchnię jeziora, nie dopuszczając do lokalnego zamarznięcia. Z czasem jednak silny mróz pokryje także i to miejsce cienką skorupą lodową, która po zasypaniu śniegiem stanowi śmiertelną pułapkę dla ludzi. Ilustracją tego zagrożenia niech będzie fakt strasznego wypadku na jeziorze Lubie w okresie międzywojennym, kiedy to orszak weselny na saniach z Karwic zmierzał po lodzie do kościoła w Gudowie. Pułapka taka pochłonęła wówczas młodych wraz z drużbą i parą koni.

                Wyjaśnienie zmiany miejsc występowania tych sadzawek jest względnie łatwe. Po prostu przed każdym zamarznięciem wiatr wiał z innej strony i prąd wodny natarł podwodną górkę z innego kierunku, wynosząc ciepłą wodę po jej przeciwległej stronie. Moja obserwacja przy sposobności wyjaśnia zdziwionym wędkarzom przyczynę wędrówki spławików ich wędek zarzuconych na głębinie pod fale.

                Innym  groźnym zjawiskiem występującym na jeziorze jest tajemnicze łamanie grubych tafli lodu w poprzek wody (od brzegu do brzegu),przypominającym do złudzenia przebytą trasę lodołamacza. Przyczyna tej anomalii również długo świdrowała mi umysł, zanim odkryłem jej mechanizm. Otóż, jak wiemy, zgodnie z podstawowymi prawami fizyki, jezioro nie zamarznie, zanim nie ochłodzi się cała jego warstwa.  W tej swoistej karuzeli, oziębiona powierzchnia wód opada w dół, a jej miejsce zajmuje podpływająca w górę warstwa ciepła. Tymczasem srogi mróz ścina na grudę okalający jezioro brzeg. Z czasem (z opóźnieniem) grubiejący lód pokrywa powierzchnię wody, zwiększając swoją objętość o 10%. Rozszerzając się napiera z wielką mocą na stawiające opór brzegi, a nie mogąc pokonać tego oporu wypacza się, stawiając na sztorc grube płyty lodowe, które z czasem pod naporem wiatru opadają na wodę.

                Dobrze, dobrze, ale kto może potwierdzić te rewelacje i któż to jeszcze widział? Ano nikt z młodszego pokolenia i już pewnie nie zobaczy. Ani tego grubego lodu, ani tych „sadzawek”, ani też śladu „lodołamacza”.  Pewnie już te zdarzenia przejdą do historii z przyczyny zmiany klimatu.

                W pamięci mojej zakodowały się wspomnienia z dawnych lat, kiedy to, aby przebić się do wody wyrąbywałem w lodzie swoisty rodzaj studni i stojąc na jej dnie kułem dopiero właściwy przerębel.  Przejechałem też w poprzek jeziora na pace załadowanej ciężarówki z przyczepą. Niefrasobliwi kierowcy w owych czasach urządzali sobie wyścigi samochodowe po jeziorze. Zdarzyło mi się również przeżyć na lodowej tafli burzę z piorunami, a nawet dzień pochodu 1-majowego, kiedy to po lodzie niosło się echo dalekiego bębna orkiestry, zagrzewającej inny lud do wyrażania entuzjazmu dla swoich przewodników na trybunie.

Post scriptum

                Na zakończenie pragnę dodać poradę dla naszych zdesperowanych wędkarzy lodowych zmuszonych koniecznością dziejową do stąpania po coraz cieńszym lodzie. Pamiętajmy, w przypadku zarwania się lodu nie utrzymujmy pozycji pionowej, czepiając się desperacko śliskiej krawędzi lodu. Każda próba wydźwignięcia się w górę ponownie wtłoczy nas w dół na skutek malejącej siły wyporności. Ruchami nożycowymi nóg przyjmijmy pozycję poziomą i pomagając sobie rękami zdołamy wydostać się na lód. Porada wypływa z mojego osobistego doświadczenia, kiedy to samotnie będąc w takiej opresji, dzisiaj mogę pisać te zdania.

                                                                                                                             Eugeniusz Piecewicz

Sponsorzy nagród

Przyjaciele

Patronat nad akcją sprawują