Wspomnienie. Papież bywał na Pojezierzu Drawskim

Jerzy Hojdys przy pomniku papieskim nad jeziorem Drawsko w Czaplinku

JEZIORO TAJEMNIC. Jedno z największych i najgłębszych jezior w Polsce, Jezioro Drawsko, budziło także zainteresowanie Karola Wojtyły, późniejszego Papieża i Świętego Jana Pawła II, który kilkakrotnie korzystał z uroków samego jeziora, jak i rzeki Drawy. Pomagał mu w tym Jerzy Hojdys, mieszkaniec Czaplinka i… przyjaciel Wojtyły ze szkolnej ławy w Wadowicach. Dom przy ulicy Długiej 29 w którym zatrzymywał się nasz Papież stoi w Czaplinku do dziś. W niedzielę 2 kwietnia minęła kolejna rocznica śmierci Jana Pawła II.

Z tej okazji przypominamy tekst Red. Głosu Koszalińskiego (Patrona Akcji Jezioro Tajemnic) Krzysztofa Bednarka pt. „10 lat bez Jana Pawła”, zamieszczony w Głosie Koszalińskim/Głosie Drawska w dniu 3 kwietnia 2015 r.

„- Kto wie jak potoczyłoby się moje życie, gdyby nie było Papieża Polaka – zastanawia się Antoni Jakubowski ze Złocieńca. A Jerzy Hojdys z Czaplinka jeździł na nartach Karola Wojtyły.

 

Wsród wielu tysięcy uczestników spływów kajakowych rzeką Drawą jednego nie sposób zapomnieć.

W latach 1955, 1961 i 1967 wakacje na Pojezierzu Drawskim spędzał z grupą studentów z Krakowa ks.

Karol Wojtyła, późniejszy papież Jan Paweł II. Papież zmarł 2 kwietnia 2005 r. W 10. Rocznicę śmierci Wielkiego Polaka wspominają mieszkańcy powiatu drawskiego.

 

Czy krowa jest zdrowa?

Jednym z miejsc, w którym uczestnicy spływu zatrzymywali się na biwak, była łączka nad rzeką w pobliżu ul. Łąkowej w Drawsku Pomorskim. Pochodząca z Krzemieńca Janina Sosnowska, która od lat mieszka w pobliżu, tak wspomina tamte czasy:

– Podczas pierwszego spływu w 1955 roku nasz kraj był jeszcze w okresie „nocy stalinowskiej”.

Uczestnicy spływu nie przyznawali się, skąd są. Nie wiedziałam, że jest wśród nich młody ksiądz Wojtyła. Pamiętam jednak, że bardzo podobały mi się ich ciche śpiewy w nocy przy ognisku.

-W1967 roku było już inaczej. W spływie Drawą obok Karola Wojtyły uczestniczyli członkowie episkopatu. Był wśród nich Ignacy Jeż. Ale my początkowo nie poznaliśmy, z kim mamy do czynienia.

Przyszli do naszego domu. Chcieli kupić mleka i sera. Mama trochę się pogniewała, bo jeden

z nich zapytał, czy mamy zaświadczenie, że krowa jest zdrowa. Wieczorem poszłam do kościoła i dopiero tam zobaczyłam, kim są nasi goście -opowiada Janina Sosnowska.

 

Szkolni koledzy z Wadowic

O związkach Karola Wojtyły z naszym regionem opowiedział nam mieszkaniec Czaplinka Jerzy

Hojdys.

-Mój śp. Ojciec Stanisław Hojdys, pochowany w Czaplinku, pochodził z Wadowic i w młodości

Uczęszczał do tej samej szkoły, co Karol Wojtyła, tj. do Gimnazjum im. Marcina Wadowity w Wadowicach. Obydwaj od młodości mieli zamiłowanie do turystyki. Mój ojciec, jako nieco starszy

kolega, w grupie gimnazjalistów uczył młodego Karola Wojtyłę zwanego przez kolegów

Lolkiem stawiania pierwszych kroków w górach. Potem przyszedł czas na narty. Pierwsze narty w latach Trzydziestych w grupie wadowickich gimnazjalistów wykonał mój ojciec. Narty wyciął z jesionowych desek, czuby wygiął gotując końce desek w kotle z wrzątkiem i wyginając je na końcach drabiny. Po połączeniu ich z wiązaniami i dorobieniu kijków sprzęt był gotowy. W ten sposób młody gimnazjalista Karol Wojtyła nie tylko uczył się jeździć na nartach, ale polubił ten sport i uprawiał go tak długo, jak długo stan zdrowia mu pozwolił. Narty, o których mowa, ojciec przywiózł ze sobą do Czaplinka w 1945 roku. Na tych samych nartach ja również uczyłem się jeździć. Obecnie znajdują się one w Izbie Muzealnej w Czaplinku.

 

Po wojnie Karol Wojtyła przyjął święcenia kapłańskie. Natomiast Stanisław Hojdys jako wojskowy

osadnik, trafił na ziemie odzyskane i tak znalazł się w Czaplinku.

– Ksiądz Karol Wojtyła dowiedział się o tym od brata mojego ojca Jana Hojdysa, proboszcza parafii w Miedzybrodziu Żywieckim. Nie tylko odnowił znajomość z dawnym szkolnym kolegą, ale korzystał z jego pomocy w organizowaniu spływów kajakowych Drawą. A czy przypominam sobie Karola Wojtyłę

W domu moich rodziców w Czaplinku przy ul. Długiej 29… Spływy kajakowe (prawdopodobnie trzy

Lub cztery)odbywały się w latach pięćdziesiątych i sześć dziesiątych. Byłem wówczas dzieckiem.

Osoby ks. Karola Wojtyły nie pamiętam, choć wiem, że u nas był.

 

Zrezygnowali z wyjazdu, upamiętnili Papieża

W Złocieńcu nie ma człowieka bardziej obeznanego w życiorysie Jana Pawła II niż Antoni Jakubowski.

– Kiedyś, przeglądając książkę „Zapis drogi”, będącą wspomnieniami bliskich o Karolu Wojtyle, natknąłem się na informację, że późniejszy papież aż trzykrotnie odwiedził Złocieniec podczas spływu kajakowego – wspomina Pan Antoni. Tak zrodził się pomysł upamiętnienia tego wydarzenia.  W pierwszej kolejności ogromne kamienie i krzyż stanęły na osiedlu, tuż przy jego domu. Z okazji Wielkiego Jubileuszu, w 2000 roku rodzina Jakubowskich ufundowała pomnik upamiętniający wizytę

Karola Wojtyły w Złocieńcu, który stanął przy kościele WNMP.

– Mieliśmy z żoną odłożone pieniądze, by z okazji Jubileuszu pojechać do Rzymu. Jednak wciąż będąc pod wrażeniem tego, że u nas, w Złocieńcu, był kiedyś Karol Wojtyła, a dziś nie ma w mieście

żadnej wzmianki na ten temat, postanowiliśmy zrezygnować z wyjazdu i upamiętnić to

wydarzenie stawiając właśnie pomnik przy kościele– mówi Antoni Jakubowski. Sześć lat później, w 2006 roku, przy wsparciu władz miasta, dzięki kolejnej inicjatywie pana Jakubowskiego, przy stanicy

wodnej nad Drawą powstało kolejne Miejsce Pamięci Karola Wojtyły. Od tamtej pory co roku

w sierpniu odbywa się tam msza polowa, odprawiana na ołtarzu zrobionym z kajaka. – Szukając

informacji na temat pobytu Karola Wojtyły w Złocieńcu, udało mi się nawiązać kontakt z kilkoma

osobami, które w tamtych spływach uczestniczyły. Wspólnie przeszliśmy się z nimi wzdłuż rzeki i –mimo że teren wyglądał inaczej niż blisko 50 lat temu, nasi goście poznali teren stanicy wodnej jako miejsce, gdzie zatrzymali się na noc oraz gdzie papież odprawiał mszę – wspomina pan Antoni. Dlaczego Jan Paweł II tak urzekł mieszkańca Złocieńca? – W tamtych czasach, zresztą do dziś tak uważam, jest to największy autorytet. Kto wie jak potoczyłby się świat i życie bez pontyfikatu papieża – Polaka. To naprawdę wielka osobowość, a sam fakt, że dodatkowo był on aż trzykrotnie gościem Złocieńca, powinna nas napawać dumą i zachęcać do upamiętniania tego wydarzenia –mówi Antoni Jakubowski.

Współpraca:(MB) Zdjęcia: Głos Koszaliński.

Sponsorzy nagród

Przyjaciele

Patronat nad akcją sprawują