Historyczny kalejdoskop znad brzegów jeziora Drawsko (cz.1)

JEZIORO TAJEMNIC. Rzadko uświadamiamy sobie, że wielkie jezioro Drawsko wpłynęło w przeszłości nie tylko na kształt okolicznego osadnictwa, ale także na kształt tutejszej sieci drogowej – pisze regionalista z Czaplinka Zbigniew Januszaniec.

 

Gdy spojrzymy na mapę, zauważymy, że na zachód od Siemczyna bierze początek długie pasmo jezior, którego najbardziej zwarty fragment tworzą jeziora: Wilczkowo, Drawsko, Żerdno, Komorze, Rakowo, Brody, Kocie, Pile. W tym jeziornym paśmie, jezioro Drawsko wyróżnia się wielkością i bardzo rozczłonkowanym kształtem. W przeszłości jeziora te zadecydowały o kształcie sieci drogowej pokrywającej obszar Pojezierza Drawskiego. Wszystkie drogi o kierunku południkowym, a także niektóre drogi biegnące równoleżnikowo, muszą tu pokonywać dość wąskie przesmyki między jeziorami tworzącymi wspomniane wyżej pasmo. Duża liczba jezior sprawia, że wiele tutejszych dróg, po pokonaniu jednego przesmyku, kieruje się w stronę następnego. Często też drogi biegną wzdłuż jeziornych brzegów. Rzadko sobie uświadamiamy, że dzisiejszy kształt sieci drogowej, ściśle związany z ukształtowaniem terenu, został niemal w całości uformowany już przed wiekami, kiedy to względy topograficzne przy powstawaniu dróg miały znaczenie decydujące.

Wielkie jezioro Drawsko miało wyjątkowy wpływ na kształt okolicznej sieci drogowej. Przyjrzyjmy się drogom biegnącym w sąsiedztwie tego jeziora. Wzdłuż jego wschodniego brzegu przez przesmyki dzielące to jezioro od jez. Czaplino i od jez. Żerdno biegnie jedna z najważniejszych tras drogowych w tym rejonie: szosa Poznań – Kołobrzeg, pokrywająca się z ogólnym przebiegiem dawnego Szlaku Solnego łączącego Wielkopolskę z Kołobrzegiem. Strategiczne znaczenie przesmyków, przez które biegły drogi, miało niebagatelny wpływ na historię tutejszego osadnictwa. To nie przypadek, że w miejscu gdzie Szlak Solny przeciskał się między jez. Drawsko i jez. Żerdno, we wczesnym średniowieczu powstał gród obronny, a później zamek Drahim. Specyfikę przesmyku między tymi jeziorami dobrze oddają załączone zdjęcia lotnicze. To nie przypadek, że w miejscu, w którym Szlak Solny przeciskał się między jeziorami Drawsko i Czaplino, templariusze wznieśli zamek, przyczyniając się do powstania miasta Czaplinek. Ocenia się, że znakomite naturalne warunki obronne wynikające z sąsiedztwa jezior, w tym jeziora Drawsko, miały także wpływ na kształt średniowiecznego Czaplinka, który nie został w średniowieczu otoczony pierścieniem murów obronnych, ponieważ strome skarpy opadające w stronę jeziora Drawsko i jeziora Czaplino, a także łącząca te dwa jeziora rzeczka płynąca doliną o stromych brzegach, dostatecznie broniły dostępu do miasta. Nawet układ ulic czaplineckiej starówki ma ścisły związek z sąsiedztwem jeziora Drawsko. Główną oś średniowiecznego miasta wyznaczył bowiem Szlak Solny biegnący wzdłuż brzegu tego jeziora.

Również przesmyk między Zatoką Henrykowską (Siemczyńską) a jez. Wilczkowo, nie jest zwykłym miejscem. Tu zbiega się kilka dróg i lokuje się wieś Siemczyno z pałacem będącym dawną siedzibą Goltzów – właścicieli rozległych posiadłości sąsiadujących z jeziorem Drawsko. Wzdłuż opisanego wyżej pasma jezior biegnie najważniejsza w tym rejonie droga o przebiegu równoleżnikowym – dzisiejsza szosa nr 20, której znaczny odcinek między Siemczynem a Czaplinkiem biegnie wzdłuż zbocza doliny, na dnie której leży jezioro Drawsko. Związek przesmyków między jeziorami a kształtem sieci drogowej możemy zaobserwować także na załączonych fragmentach map z XX wieku i XXI wieku. Łatwo zauważymy charakterystyczny układ dróg polegający na tym, że drogi zbiegają się, by wspólnie pokonać przesmyk, a za przesmykiem ponownie rozbiegają się w różnych kierunkach. Zbiegi dróg w przesmykach mają charakter lokalnych węzłów komunikacyjnych będących nieraz istotnym czynnikiem miastotwórczym, jak było to na przykład w przypadku Czaplinka.

Na załączonych zdjęciach lotniczych i fragmentach map możemy prześledzić strukturę przestrzenną Czaplinka ukształtowaną w dużym stopniu przez drogi pokonujące przesmyk między jez. Drawsko a jez. Czaplino. (cdn.)

                                                                                          Zb. Januszaniec

W podziemnej metropolii Królowej Luizy

JEZIORO TAJEMNIC. Kilka ekip eksploratorów, w tym Ekipa związana z Jeziorem Tajemnic, odbyło ekstremalną podróż w głąb Ziemi. Przy okazji promowali Akcję na Śląsku. Poszukiwali tajemniczej komnaty, której istnienie wskazywała stara mapa. A wszystko to w kopalni, w której rozgrywała się akcja… „Łyska z pokładu Idy”.

                – Przygotowania do misji w „Sztolni Królowa Luiza” trwały kilka tygodni – relacjonuje Dariusz de Lorm, Ambasador Akcji Jezioro Tajemnic. – W lutym 2018 doszło do spotkania z dyrektorem Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu, Bartłomiejem Szewczykiem. Wspólnie z dyrektorem uznaliśmy, że eksploracje zabrzańskich podziemi musimy wznowić. Rozpoczęło się więc ponowne prześwietlanie archiwów i bibliotek państwowych i prywatnych. Szukaliśmy wszelkich dokumentów mówiących o kopalnianych chodnikach i sztolniach pod Zabrzem. Na najciekawsze dokumenty i mapy natkną się Max – Michał Maksalon, który był pionierem eksploracji „Sztolni Królowa Luiza” (Sztolni Dziedzicznej). Max rozpoczął eksplorację sztolni ponad dwadzieścia lat temu i to, między innymi, dzięki niemu część tych podziemi można dziś zwiedzać. Wspólnie z Maxem eksplorowaliśmy inne kopalnie na Śląsku, między innymi podziemia Kopalni Srebra w Tarnowskich Górach, Kopalnię Gipsu „Dzierżysław” i Szyb Maciej w Maciejowie.

                Dokumenty i mapy, które zaprezentował mi dyrektor Szewczyk, zapowiadały super eksplorację w Sztolni. W dokumentach była wzmianka o „komnacie”, a na mapach było potwierdzenie owej „komnaty”. Stare mapy pokazywały dokładnie wszystkie korytarze – chodniki, którymi można dojść do „komnaty”. Co autor miał na myśli pisząc „komnata”? Tego właśnie chcieliśmy się dowiedzieć.

                Na Śląsk wracałem wielokrotnie, aby ustalić szczegóły eksploracji i stworzyć odpowiednią ekipę, która weźmie udział w tej misji. Spotykałem się z przedstawicielami Stowarzyszeń i Grup Eksploracyjnych opisując co chcemy zrobić, co eksplorować i w jakim celu.

W piątek 09.03.2018 odbyło się ostatnie spotkanie robocze przed ekspedycją w głąb ziemi z eksploratorami i dyrektorem. Ustaliliśmy skład ekip pierwszej misji:

  1. Pierwsza ekipa to Członkowie Stowarzyszenia Historyczno Kulturalnego „TEMPELBURG” w skład której wchodzili – Mariusz Kapczuk, Sławomir Kolasiński, Jacek Nowakowski, Michał Rymarek, Marek Tomaszewski, Paweł Nowakowski, Andrzej Kurpiel-Towarnicki i Dariusz de Lorm – eksploratorzy, oraz Szymon Nowakowski, Aleksandra de Lorm, Kamila Majka jako wsparcie logistyczne. Ludzi tych połączyła Akcja Historyczno – Eksploracyjna „Jezioro Tajemnic” organizowana przez Starostę Drawskiego Stanisława Kuczyńskiego.
  2. Druga ekipa to eksploratorzy i redaktorzy z miesięcznika „Odkrywca” (Patrona Medialnego Akcji Jezioro Tajemnic) i Grupy Eksploracyjnej Miesięcznika Odkrywca (GEMO), czyli Łukasz Orlicki, Magda Zając i Jerzy Sadowski.
  3. Trzecia ekipa to członkowie Akcji Eksploracyjno-Historycznej „JEZIORO TAJEMNIC”, niezrzeszeni w SHK „Tempelburg”: Piotr Makowski, Mariusz Makowski, Dariusz Janicki i Mariusz Foszcza.
  4. Czwarta ekipa to przedstawiciele Śląskich Grup Eksploracyjnych, którzy brali udział w ekspedycjach przed laty do innych śląskich kopalni: Małgorzata Poraj-Kobielska, Jerzy Gęborek, Beata Limańska-Nowak, Andrzej Nowak oraz Marek Henkelman.
  5. Piąta i najważniejsza grupa to przedstawiciele Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu: Bartłomiej Szewczyk i Michał Maksalon.

Łącznie dwudziestu pięciu eksploratorów i poszukiwaczy.

Całość wspierali pracownicy etatowi w/w muzeum oraz przewodnicy „Sztolni Królowa Luiza” i „Zabytkowej Kopalni Guido”.

                Pierwsza eksploracja „Podziemnej Metropolii Królowej Luizy” rozpoczęła się w sobotę 24.03.2018.  Celem misji było sprawdzenie i potwierdzenie, czy mapy pokrywają się z rzeczywistością, czy chodniki są drożne, czy uda się dotrzeć do interesujących nas tam. Ważne też było sprawdzenie możliwości logistycznych dostępnych chodników. Podzieliliśmy się na dwie grupy, aby łatwiej i szybciej można było się poruszać w podziemiach. Oczywiście ustaliliśmy, co każda z grup ma zrobić pod ziemią.

                Grupa pierwsza, roboczo nazwana „Grupą Ekstremalną”, miała zweryfikować zdobyte dokumenty. Mieli zejść sztolnią do podziemi i potwierdzić w terenie czy chodniki na mapach pokrywają się z dostępnymi już korytarzami, czego nie ma w realu, a jest na mapach oraz co jest pod ziemią, a nie jest udokumentowane. „Ekstremalni” mieli też zobaczyć, jaka jest szansa dotarcia do interesujących nas punktów oraz zwrócić uwagę na warunki panujące w podziemiach.

Jak się okazało, nie było tak łatwo pod ziemią. Mimo, iż na początku wydawało się wszystko proste i łatwe, korytarze były udrożnione i przyjemnie się szło w głąb ziemi, to z czasem trudności zaczęły się ujawniać. Pochylnie miło się zdobywało, ale podejście z powrotem po nie utwardzonym spągu nie było już takie łatwe i przyjemne. „Podniesiony” przez schodzących pochylnią „eksplorersów” pył węglowy w drodze powrotnej dał się we znaki wszystkim. Pył i zmęczenie dały nam w kość, a to nie był jeszcze koniec, doszliśmy dopiero do pierwszej interesującej nas tamy. Przejście do kolejnej zapory nie było już tak ekstremalne, ale kilu z nas szło już na czworaka. Chodnik, który musieliśmy przejść miał wysokości ok. 1 metra i ciągnął się ok. 100 metrów. Tak więc część ekipy, która dostała w kość na pochylni, teraz za „grzechy przeszłości”, chcąc czy nie, „pokutowała” na kolanach. Ekipa Ekstremalna z ulgą odetchnęła, gdy okazało się, że po przebyciu niskiego odcinka ukazały się interesujące nas grodzie. Wyczerpani, ale zadowoleni osiągnęliśmy ostatni cel tej misji. Można już było rozpocząć powolny i przyjemny marsz ku powierzchni.

                Grupa druga, nazwana roboczo „Grupą Wycieczkową”, również zeszła sztolnią do podziemi, ale ich celem było zapoznanie się z istniejącą podziemną infrastrukturą. Mieli zapoznać się ze wszystkimi udostępnionymi „ogólnie” korytarzami, sprawdzić którędy będzie najlepiej znieść niezbędny sprzęt do podziemi. Mieli też sprawdzić czas, jaki zajmie dotarcie do zapór i chodników nas interesujących.

                Obydwie grupy z powierzonych im zadań wywiązały się na medal. Korytarze naniesione na stare mapy potwierdziły się w stu procentach, oczywiście te które zaplanowaliśmy aby zweryfikować na tej misji. Dotarliśmy do trzech zapór, które mieliśmy w planach. Na mapach jest jeszcze sporo chodników i tam, do których chcemy w przyszłości dojść. Czas dojścia do punktów nas interesujących też został zmierzony. Obie grupy zostały zapoznane z historią górnictwa w Zabrzu. Całą trasę z obiema grupami szli etatowi przewodnicy z Muzeum – „Sztolni Królowa Luiza”, zapoznając nas z historią tego wspaniałego miejsca.

                Po zakończeniu eksploracji, po krótkim odpoczynku, zjechaliśmy ponownie do podziemi, aby podsumować akcję i zaplanować kolejną. Na spotkanie na „poziomie 320” w Kopalni Guido przybyli przedstawicie mediów, którzy zainteresowali się naszą eksploracją (25.03.2018, dzień po akcji TVS wyemitowało w wiadomościach informację o eksploracji). W podziemiach Jerzy Sadowski poprowadził prezentację o Niemieckich Schronach i Bunkrach „MRU” – Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego, pokazując podobieństwa podziemnych chodników kopalni i korytarzy MRU.

                Podsumowując. Wykonaliśmy w 100% zaplanowaną eksplorację i wstępnie zaplanowaliśmy kolejną za półtora miesiąca. Prócz Eksploracji zwiedziliśmy Sztolnię Królowa Luiza. Co ważne i ciekawe przy okazji pobytu w Zabrzu zwiedziliśmy również Obiekt Prowokacji Hitlerowskiej (sierpień 1939 r.) w Gliwicach – Radiostację Gliwicką.

c.d.n.

Zdjęcia: Łukasz Zawada.

Tu może leżeć kierowca Marszałka

JEZIORO TAJEMNIC. Na cmentarzu we wsi Łabędzie w pobliżu Drawska Pomorskiego znajduje się niepozorny grób. Według okolicznych mieszkańców spoczywa tam osobisty kierowca Marszałka Józefa Piłsudskiego.

– To może być prawda – mówi z przekonaniem Tomasz Budzyński z Drawska Pomorskiego. – W dzieciństwie chodziłem na ten cmentarz z ojcem. Zapalaliśmy świeczkę na grobie dziadków oraz obok,  właśnie na tym nagrobku. Ojciec opowiadał, że był to kierowca Marszałka Piłsudskiego, człowiek z ówczesnych polskich służb specjalnych. Pojawił się kiedyś w Łabędziach i tam zamieszkał. Podobno starał się nie rzucać się w oczy, bo jako piłsudczyk obawiał się represji ze strony PRL. Jednak w chwili słabości opowiedział swoją historię kilku osobom. Władysław Gdesz, bo tak się nazywał, zmarł według daty na tabliczce w dniu 16 marca 1966 roku. Napisano tam również, że był wyróżnionym i odznaczonym za waleczność bohaterem z drugiej wojny światowej.

Minęły lata, a Pan Tomasz zapomniał o całej sprawie. Aż do niedawna, gdy zaczął pracę w drawskim Zakładzie Usług Komunalnych, gdzie dziś jest Dyrektorem. Wspomnienie wróciło, ponieważ ZUK służbowo zajmuje się również tamtym cmentarzem.

– Wystąpiłem do Wojskowego Biura Historycznego oraz Instytutu Pamięci Narodowej w sprawie potwierdzenia tożsamości tego człowieka – mówi.

Co się okazało? Ten żołnierz urodził się 15 maja 1889 r. w Będzinie. Obie instytucje przysłały przebieg służby W. Gdesza jedynie do roku 1930. Nie wiadomo, co działo się dalej. Z jakiegoś powodu brak starszych akt. Jednak w dokumentach WBH znalazł się intrygujący zapis. Obok informacji o odznaczeniach „Polska swemu obrońcy” i „10-lecie niepodległości”, jest także opinia Dowódcy Obszaru Warownego Wilno, generała brygady Henryka Krok-Paszkowskiego. Brzmi ona: „Wybitny podoficer i kierowca samochodowy”.

– Ta informacja uprawdopodabnia całą historię – dodaje T. Budzyński. – To skłoniło mnie do dalszych poszukiwań. Wystąpiłem o informacje do Instytutu Piłsudskiego w Londynie. Może tam dowiem się czegoś więcej.

Ze sprawą zapoznał się także organizator Akcji Eksploracyjno – Historycznej „Jezioro Tajemnic”,  Starosta Drawski Stanisław Kuczyński:

– Trzeba to nagłośnić – apeluje Starosta. – Gdyby okazało się, że na naszej ziemi rzeczywiście spoczywa osobisty szofer Marszałka Piłsudskiego byłaby to wielka rzecz, zarówno ze względów historycznych, jak i patriotycznych. Być może dzięki poznaniu dalszej części życiorysu Władysława Gdesza uda się napisać nowe wątki historii Marszałka i samej Polski.

Dyrektor ZUK już zadeklarował, że jeśli uda się potwierdzić życiorys ś.p. W. Gdesza lub potwierdzą się informacje o jego szczególnych zasługach wojennych, grób zostanie otoczony szczególną opieką.

Oczywiście, prosimy Czytelników o wszelkie informacje w tej sprawie.

Formularz kontaktowy: http://jeziorotajemnic.pl/zglos-informacje/

Czy tu spoczywa kierowca Józefa Piłsudskiego?

JEZIORO TAJEMNIC. Osobisty szofer Marszałka może być pochowany w miejscowości Łabędzie, w gminie Drawsko Pomorskie.

Wkrótce więcej informacji.

 

Nagrobek w Łabędziach. Istnieje nadal właściwie tylko dzięki trosce drawskiego ZUK. Fot.: T. Budzyński

 

 

Jezioro Tajemnic i podziemne miasto

JEZIORO TAJEMNIC. Już w ten weekend (23-25.03.2018) pierwsza misja odkrywcza połączonych ekip poszukiwaczy historii i skarbów. Tym razem pod ziemią!

Ekipa osób związanych z Akcją Jezioro Tajemnic oraz Stowarzyszeniem Historyczno – Kulturalnym Templeburg we współpracy z Piotrem Koprem oraz ekipą GEMO z Miesięcznika „Odkrywca” (Patrona Medialnego Akcji JT) rozpoczyna eksplorację i poszukiwania w Sztolni Królowa Luiza w Zabrzu, która jest częścią Kopalni GUIDO (znanej m.in. z „Łyska z pokładu Idy”).

Jednej z ekip wpadły w ręce dokumenty i stare mapy „Podziemnego Miasta Królowej Luizy”. Sztolnia skrywa wiele tajemnic, a już prawdopodobnie w ten weekend można będzie poznać pierwsze z nich.

Sztolnia Królowa Luiza to punkt obowiązkowy w czasie wizyty w Zabrzu. To gigantyczny, podziemno-naziemny kompleks, żywy pomnik historii, a jednocześnie atrakcja turystyczna bez precedensu w skali Europy.

https://www.facebook.com/sztolnialuiza/

https://kopalniaguido.pl/index.php/kontakt-i-dojazd

Golgota Zachodu

JEZIORO TAJEMNIC. Dzięki dociekliwości pasjonata historii z Zarańska Marcina Roszaka oraz Pałacu Siemczyno poznaliśmy ciekawą historię z czasów II wojny światowej dotyczącą tych terenów. Jej świadek i uczestnik ma już sto lat.

Od Pana Marcina (uczestnika Akcji) otrzymaliśmy fragment interesującej książki – „Golgota Zachodu”, autorstwa Bogumiła Sojeckiego. W tej publikacji, będącej zapisem jego wojennej tułaczki, naznaczonej aresztowaniami i przymusową pracą, znalazł się fragment dotyczący Czaplinka i Siemczyna:

„Od 14 stycznia do 15 marca 1940 r. pracowałem przy pracach porządkowych i odśnieżaniu torów kolejowych w obozie przejściowym w Prabutach (Riesenburg) koło Kwidzynia. Po tym okresie kilkanaście rodzin polskich z Gdańska zostało przeznaczonych do robót rolnych w głębi Niemiec. W czasie transportu do Niemiec przyłączyłem się do rodziny Kreftów, którą znałem jeszcze sprzed okupacji. Na stacji Tempelburg (obecnie Czaplinek koło Szczecinka) oczekiwali na nas gospodarze rolni. Wraz z Brunonem Kreftem i jego siostrą, Eleonorą, zostaliśmy przydzieleni do gospodarza, Karla Springera, Tempelburg-Abbau (Czaplinek-Wybudowanie). U tego bauera pracowałem do końca stycznia 1941 r. Przez Arbeitsamt w Tempelburgu otrzymałem skierowanie do majątku rolnego w Heinrichsdorf położonego blisko Czaplinka. Kilkadziesiąt osób, Polaków i Polek ze  znaczkiem „P”, było zatrudnionych  w  tymże majątku  za bardzo  skromne wynagrodzenie. (…).

Tekst ten Ekipa Jeziora Tajemnic przekazała do Pałacu Siemczyno (Partnera Akcji) z prośbą o komentarz. Udało się znacznie więcej.

– Po kilku nieudanych próbach nawiązania kontaktu telefonicznego zdecydowaliśmy się na kontakt listowy z autorem książki. Zajął się tym nasz kolega redakcyjny Kamil Połeć – relacjonuje Robert A. Dyduła, sekretarz redakcji Zeszytów Siemczyńsko–Henrykowskich (http://www.palacsiemczyno.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=132:zesz-2&catid=35&lang=pl&Itemid=239&showall=&limitstart=22 ).

Co udało się ustalić?

– Pan Bogumił ma 100 lat i mieszka w Pucku. Jego życie okresu końca wojny to areszty i obozy koncentracyjne, a to poniekąd przez przystanek w Siemczynie (wówczas Heinrichsdorf). Dlaczego? – stawia pytanie Pan R. Dyduła i dopowiada: – Pan Bogumił  pochodzi z Gdańska i w czasie wojny dostał się do niewoli. Jako jeńca wojennego wysłano go do przymusowej pracy. Dostał przydział do majątku w Heinrichsdorf. W majątku nie pracował zbyt długo bo ok. 2 miesięcy (luty-marzec 1941 r.). Ale wcześniej przez ok. 10 miesięcy pracował przymusowo na roli u Niemca Springera w Czaplinku. Nas jednak interesował wątek siemczyński…

Opowiedział o tym, krótko lecz rzeczowo, w swoim liście, który do nas napisał odpowiadając na nasz. Opowiada, że przymusowi robotnicy nosili uniformy, na których rękawach była naszywka w kształcie trójkąta z białą literką P. Znaczek „P” Polaków był przyszyty do marynarki w kształcie małego trójkąta na białym tle z czerwonym „P”.

Pracował on m.in. przy noszeniu do spichlerzy siemczyńskich worków ze zbożem. Worki były bardzo ciężkie bo każdy ważył ok. 80 kg.

Była to praca wyczerpująca, ale płacono im za nią. Jednak zarządca majątku w Heinrichsdorf nie był uczciwy pod względem rozliczania się z robotnikami przymusowymi. Płacił mniej niż mieli „zakontraktowane”. Pan Bogumił postanowił poskarżyć się na te oszustwa właścicielowi majątku (nie udało nam się ustalić czy była to Mascha von Bredow (babcia Mathiasa, który jest naszym przyjacielem i częstym gościem), czy może któryś z jej synów lub któraś z synowych i tak też zrobił. Niestety tutaj zaczyna się dalsza, straszna przygoda Pana Bogumiła, gdyż po jakimś czasie od tego „doniesienia” na niesprawiedliwe wypłaty do majątku przyjechało Gestapo i „zabrało” p. Bogumiła do Szczecinka. Stamtąd przewędrował przez areszty w Szczecinku i Poznaniu, by trafić w końcu do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, a później Dachau i Buchenwald. Tak zakończyła się jego siemczyńska „przygoda” i dochodzenie uczciwej zapłaty.

Dziękujemy za te informacje. Dodać należy, że czwartego stycznia 2018 roku Pan Bogumił skończył sto lat: http://miastopuck.pl/pan-bogumil-sojecki-skonczyl-100-lat/ Gratulujemy!

Idzie wiosna!

JEZIORO TAJEMNIC. Jezioro Drawsko odmarza, w powietrzu czuć wiosnę. Przystając nad brzegiem akwenu słychać osobliwe trzaski – to odgłosy topnienia i „pracy” ogromnych płyt lodu.

Lód staje się bardzo kruchy, tak więc przestrzegamy wędkarzy przed wchodzeniem. Widać też, że opadło nieco lustro wody, która do niedawna zalewała przybrzegowe tereny spacerowe.

Pierwszy dzień wiosny kalendarzowej przypada właśnie dzisiaj – 21 marca. Oficjalny sezon żeglarski na jez. Drawsko rozpoczyna się tradycyjnie 1 maja, choć amatorzy żagli celebrują go już kilka tygodni wcześniej.

Pobierz logo, zrób biznes!

JEZIORO TAJEMNIC. Starosta Drawski Stanisław Kuczyński serdecznie zaprasza wszystkich zainteresowanych do bezpłatnego korzystania z logo Akcji Eksploracyjno – Historycznej Jezioro Tajemnic.

Warunkiem udzielenia zgody na bezpłatne korzystanie z logo akcji, do celów zarówno komercyjnych jak i niekomercyjnych na przykład do produkcji i sprzedaży różnego rodzaju gadżetów – jest złożenie do drawskiego Starostwa bardzo prostego wniosku.

Wzór wniosku o udzielenie bezpłatnej zgody na używanie logo znajduje się w zakładce „Akcja”, na stronie internetowej projektu (TUTAJ: http://jeziorotajemnic.pl/pobierz-logo/). Wniosek po wypełnieniu i podpisaniu można przesłać do nas e-mailem: jeziorotajemnic@powiatdrawski.pl

Symbol stał się rozpoznawalny w całej Polsce i pomaga w biznesie. A przy okazji każdy, kto go używa, promuje Pojezierze Drawskie.

Z logo Jeziora Tajemnic korzystają już różne osoby prywatne (też mogą!) oraz firmy, w tym m.ni. STM Sp. z o.o.,  czy sponsorzy nagrody za „U-Boota” z Jeziora Drawsko (wymienieni u dołu strony Akcji). W dwóch lokalach gastronomicznych podawane są dania nawiązujące do Akcji: restauracja „Stary Drahim” w Starym Drawsku podaje pyszne „U-Booty”, zaś pizzeria „Los Americanos” w centrum Czaplinka – pizzę. Rekonstrukcja warowni wczesnośredniowiecznej „Sławogród” w Czaplinku otworzyła w wakacje Centrum Informacji o Akcji. Oprócz wiedzy, można tam też nabyć pamiątki opatrzone charakterystycznym logo z zarysem okrętu podwodnego. Logo wypatrzyliśmy też u innego sponsora – Zamku w Starym Drawsku. Gadżety sprzedaje również drawska firma „Emen”. Z kolei „Pałac Siemczyno” opatruje nim swojej materiały reklamowe. Z marki „JT” korzysta Szkolne Biuro Turystyczne w Czaplinku, oferując m.in. usługi przewodnickie z opowieścią o Akcji (http://jeziorotajemnic.pl/przewodnik-opowie-o-jeziorze-tajemnic/ ).

Symbol pojawił się już na koszulkach, kubkach, czapeczkach, breloczkach, naklejkach, długopisach, poduszkach, kocach i innych przedmiotach. Nie ma też przeszkód, aby logo to znalazło się na stronach internetowych wszystkich zainteresowanych podmiotów.

W miarę pojawiania się na rynku inicjatyw i gadżetów opatrzonych logo Akcji, piszemy o nich (o ile zostaniemy o tym poinformowani) w specjalnej zakładce „Wokół Akcji”, na stronie jeziorotajemnic.pl.

Polecamy nasze logo!

wniosek o logo jeziora tajemnic

Sponsorzy nagród

Przyjaciele

Patronat nad akcją sprawują