Sprawdzili jezioro w lubuskim

JEZIORO TAJEMNIC. Niedawno Ekipa nurków związanych z Akcją Jezioro Tajemnic badała sygnał dotyczący zatopionego samolotu.

Była to wspólna akcja połączonych sił Ekipy Jeziora Tajemnic, Lubuskiego Stowarzyszenia Historycznego „Lubusz”, Lubuskiego Towarzystwa Rekonstrukcji Historycznej, Tempelburg Stowarzyszenia Historyczno – Kulturalnego oraz Grupy Eksploracyjnej Miesięcznika „Odkrywca” (Patrona Medialnego Akcji „Jezioro Tajemnic”).

Według informacji, które otrzymali miłośnicy historii, w jednym z jezior województwa lubuskiego miał spoczywać wrak niemieckiego samolotu wojskowego typu Junkers. Samolot miał wylecieć pod koniec wojny z Festung Breslau – oblężonego Wrocławia, w kierunku Niemiec. Oto krótka relacja z poszukiwań:

– Ruszyliśmy na wodę w sobotę o 10:00 rano – opisuje przebieg zdarzeń Dariusz de Lorm. – Skanowanie trwało, z przerwą na obiad, do godz. 19:00. Sobotnie prace nie dały oczekiwanego efektu, czyli samolotu we wskazanych miejscach nie potwierdziliśmy ani sonarem, ani płetwonurkami. W niedzielę ruszyliśmy ponownie na wodę o godz 10:00. Tym razem przeskanowaliśmy całe jezioro. Sonar nie pokazał zarysu całej maszyny. Sonar nie pokazał również żadnych części, które mogły świadczyć o rozbiciu się w tym miejscu samolotu. Czy w tym jeziorze był faktycznie zatopiony samolot? Czy to kolejny mit? Mamy jeszcze dwa miejsca, które muszą sprawdzić nurkowie. Jeśli płetwonurkowie potwierdzą, że na dnie znajdują się fragmenty samolotu, może to potwierdzić historię opowiadaną przez miejscowych o jego wydobyciu przez jakąś ekipę 10 lat temu.

Czekamy na kolejne relacje. Powodzenia!

Mistrz i Jezioro Tajemnic

JEZIORO TAJEMNIC. Starostwo Powiatowe w Drawsku Pomorskim odwiedził utytułowany w Polsce biegacz Marian Ostrowski ze Złocieńca.

Podczas krótkiego spotkania ze Starostą Drawskim Stanisławem Kuczyńskim poinformował o swoim kolejnym sukcesie. Tym razem to drugie miejsce w Ogólnopolskim Biegu Przełajowym w Golubiu–Dobrzyniu. Serdecznie gratulujemy! Pan Marian otrzymał od Pana Starosty gadżety związane z Akcją Jezioro Tajemnic, aby jeszcze lepiej mógł promować Powiat Drawski na różnorodnych imprezach, w których bierze udział na terenie kraju.

Marian Ostrowski od lat biega po drogach i bezdrożach ziemi drawskiej. Bieganie to jego hobby i sposób na zachowanie dobrego zdrowia. Sport ten uprawia od marca do grudnia, a jeśli pozwala na to pogoda, nawet przez cały rok. Jego lista osiągnięć jest imponująca. To m.in. trzykrotny brązowy medalista mistrzostw Polski, dwukrotny wicemistrz Polski, dwukrotny mistrz Polski, zawodnik mistrzostw Europy Weteranów. To także Ojciec chrzestny Biegu Papieskiego w Złocieńcu z okazji Pontyfikatu Jana Pawła II.

Żagle na maszt!

JEZIORO TAJEMNIC. Jak co roku, od połowy kwietnia na jeziorze Drawsko widać już jachty.

Tradycyjnie już, pierwszego maja rozpocznie się oficjalny sezon żeglarski. Początek w Ośrodku Sporów Wodnych o godz. 11.00.

W dniach 11-13 maja na jeziorze Drawsko będzie też nie lada atrakcja –  dni promocyjne ekologicznego katamaranu solarnego. Produkuje je firma Green Dream Boats. To gdańska stocznia wytwarzająca przyjazne dla środowiska łodzie napędzane energią odnawialną. Darmowe rejsy promocyjne odbędą się na j. Drawsko z przystani wodnej OSW przy ul. Nadbrzeże Drawskie 1.

Terminy rejsów:

11.05.2018 r. – godz.12:00 – 17:00

12.05.2018 r. – godz.10:00 – 16:00

13.05.2018 r. – godz.10:00 – 16:00

Już w ten weekend: Misja IV Jeziora Tajemnic

JEZIORO TAJEMNIC. Czwarta Misja w trzecim sezonie Akcji już na etapie zapisów przyciągnęła ponad pięćdziesiąt osób. Tym razem chodzi o rozpoznanie kontekstu historycznego regionu na „Szlaku zamków, pałaców i majątków ziemskich Powiatu Drawskiego”. Będą też kursy nurkowania dla nowego narybku ekipy Jeziora Tajemnic. Czas: od 27 do 30.04.2018.

Warto wspomnieć, że jednym z najciekawszych obiektów na tej trasie może okazać się Pałac Siemczyno – jeden ze sponsorów nagrody za „U-Boota” z jeziora Drawsko. To także aktywny uczestnik Akcji. Regularnie gości naukowców z Akademii Morskiej w Szczecinie (Patrona Akcji), którzy dokonują badań za pomocą specjalistycznego sprzętu. Pałac był również miejscem Zlotów Poszukiwaczy Skarbów realizowanych pod szyldem „Jeziora Tajemnic”. Na miejscu trwa obecnie wymarzona przez właścicieli – rodzinę Andziak – renowacja obiektu. Przy Pałacu odkryto owiane legendą podziemne tunele. Część z nich nadal stanowi tajemnicę i pozostaje zasypana. Pałac odrestaurował także łódź wydobytą z dna pobliskiej zatoki Henrykowskiej. Obecnie jest ona wystawiona do oglądania dla gości i turystów na przypałacowej posiadłości. Równie legendarna w Siemczynie jest kaplica, w której rzekomo pochowany miał być Wicekról Polski. Jakby tego było mało, to właśnie pod tą wsią wojska Potopu Szwedzkiego przekroczyły granice ówczesnej Polski. W stawach za obiektem odkryto także poniemieckie zrzutowisko broni… (http://www.palacsiemczyno.pl/index.php?lang=pl )

Inny obiekt godny odwiedzenia to Zamek Drahim w Starym Drawsku, także sponsor nagrody za U-boota. Na miejscu obejrzeć można niemiecką łódź desantową wydobyta z jeziora Drawsko w ramach Akcji „Jezioro Tajemnic”. (http://www.drahim.pl/ )

W tej samej miejscowości siedzibę ma kolejny partner Akcji „JT” – Restauracja Stary Drahim. Pleca ona „U-Booty z jeziora Drawsko” – oryginalne i zdrowe danie na bazie ryb, o które rozpytują turyści w Starym Drawsku, a później wracają z dziećmi, by raczyć się nim ponownie. Uwaga: latem ustawia się po nie nawet godzinna kolejka! (https://starydrahim.pl/ )

PLAN AKCJI:

27 KWIECIEŃ

Zakwaterowanie od 15:00 w internacie w Czaplinku, ul Parkowa 2.

Dzień organizacyjno-zapoznawczy.

28 KWIECIEŃ

Godz. 8:00 do 9:30 śniadanie

Godz. 10:00 odprawa. (kursanci wraz z instruktorem zostają na j. Drawsko i do późnych godzin wieczornych zapoznają się z podwodnym światem)

Godz. 10:30 wyruszamy w teren – „Szlakiem zamków, pałaców i majątków ziemskich Powiatu Drawskiego”

Godz. 17:00 wracamy do internatu.

Godz. 17:15 grochówka z kotła przy ognisku.

Godz. 17:30 – 18:00 czas wolny.

Godz. 18:30 – biesiada przy ognisku i grillu.

29 KWIECIEŃ.

Godz. 8:00 do 9:30 śniadanie

Godz. 10:00 odprawa. (kursanci wraz z instruktorem zostają na j. Drawsko i do późnych godzin wieczornych zapoznają się z podwodnym światem)

Godz. 10:30 wyruszamy w teren.

Godz. 17:00 wracamy do internatu.

Godz. 17:15 grochówka z kotła przy ognisku.

Godz. 17:30 – 18:00 czas wolny.

Godz. 18:30 – biesiada przy ognisku i grillu.

30 KWIECIEŃ

Godz. 8:00 do 9:30 śniadanie.

Godz. 10:00 Wyprawa do Kołobrzegu.

Godz. 17:00 wracamy do internatu.

Godz. 17:15 grochówka z kotła przy ognisku, kto musi wraca do domu.

Godz. 17:30 – 18:00 czas wolny.

Godz. 18:30 – biesiada przy ognisku i grillu.

Na kolejne dni dla chętnych są przewidziane wycieczki.

Zapraszamy serdecznie.

Kontakt pod nr tel. 530-355-300 – Organizator: Dariusz de Lorm

Historyczny kalejdoskop znad brzegów jeziora Drawsko (cz.5)

JEZIORO TAJEMNIC. Dziś rzadko sobie uświadamiamy, że nad jeziorem Drawsko rozegrały się ważne wydarzenia związane z potopem szwedzkim – pisze regionalista z Czaplinka Zbigniew Januszaniec w ostatniej części „kalejdoskopu”. Czaplinek był pierwszym polskim miastem opanowanym przez wojska szwedzkie.

Strategiczne położenie starostwa drahimskiego sprawiło, że w 1655 roku, podczas najazdu szwedzkiego na Polskę ziemie starostwa jako pierwsze zostały opanowane przez najeźdźcę atakującego z terytorium sprzymierzonej ze Szwecją Brandenburgii. 21 lipca 1655 roku maszerujące od strony Złocieńca wojska szwedzkie przekroczyły ówczesną granicę polsko-brandenburską koło wsi Siemczyno i ruszyły w kierunku Czaplinka, drogą biegnącą wzdłuż brzegu jeziora Drawsko. Czaplinek był pierwszym polskim miastem opanowanym przez wojska szwedzkie, a zamek w Drahimiu (w Starym Drawsku) był pierwszą polską warownią, która znalazła się w rękach Szwedów. W 1658 roku, gdy wojska polskie pod dowództwem Stefana Czarnieckiego wyruszyły do Danii, by kontynuować tam walkę ze Szwedami, na czas trwania tej wyprawy, w Czaplinku pozostawiono wojskowe tabory, o czym pisze w swych „Pamiętnikach” Jan Chryzostom Pasek.

W roku 1657 na mocy traktatów w Welawie i w Bydgoszczy król Jan Kazimierz zobowiązał się do zapłacenia stronie brandenburskiej za werbunki w trakcie trwającej wojny ze Szwecją kwoty 120 tysięcy talarów reńskich z zastrzeżeniem, że jeśli w ciągu trzech lat Polska tej kwoty nie spłaci, Brandenburgia przejmie w posiadanie starostwo drahimskie. Tak też się stało. W 1668 roku elektor brandenburski objął w posiadanie ziemie starostwa i obsadził swą załogą zamek w Drahimiu. Jednak nie wszystkie polskie ziemie położone nad jeziorem Drawsko przeszły wówczas w ręce Brandenburgii. Sąsiadujące z jeziorem Drawsko posiadłości rodu Golców ze wsiami Siemczyno, Piaseczno, Rzepowo i Warniłęg pozostały przy Polsce. Posiadłości te były polską enklawą aż do I rozbioru Polski, czyli do 1772 roku. 

Dzisiejsza szosa nr 20 na odcinku Siemczyno – Czaplinek biegnie wzdłuż brzegu jeziora Drawsko trasą, którą już od kilku stuleci wiódł ważny szlak komunikacyjny o kierunku wschód – zachód. Tą trasą w XVII wieku maszerowały wkraczające do Polski wojska szwedzkie, w 1758 roku podczas wojny siedmioletniej ze wschodu maszerowały tą trasą walczące z Prusami wojska rosyjskie pod dowództwem gen. Demiku. W 1807 i w 1812 roku szły tędy z zachodu wojska napoleońskie. Tą samą drogą wracały później grupy francuskich żołnierzy po nieudanej wyprawie na Moskwę. Drogą tą prowadziła uruchomiona po I rozbiorze Polski trasa pocztowa łącząca Stargard ze Szczecinkiem. Jeździły nią konne dyliżanse. W Czaplinku przy ul. Złocienieckiej istniała stacja pocztowa ze stajniami dającymi możliwość wymiany koni. Pocztowa stacja konna istniała także w Siemczynie. Pocztowe dyliżanse jeździły tą trasą aż do czasu, gdy zostały wyparte przez kolej.

                                                                                            Zbigniew Januszaniec

Tajemniczy Żołnierz Wyklęty (cz. 2)

JEZIORO TAJEMNIC. Gdyby nie pamięć kilku osób nigdy nie dowiedzielibyśmy się o niezwykłym życiu Kazimierza Przybysławskiego. Był bardzo skrytym żołnierzem AK. W Kaliszu Pomorskim został wicedyrektorem liceum. To nieprawdopodobne, ale do dziś nie ma nawet jego fotografii. Jak to możliwe?

– Niestety ze zdjęciem naszego bohatera jest poważny problem – mówi Dyrektor Liceum w Kaliszu Pomorskim Maciej Rydzewski. – Rozmawiałem z Panią Przygiędą i dowiedziałem się, że Pan Przybysławski chodził w długim skórzanym płaszczu, zwykle unikał głównych ulic, przemykał „opłotkami”, jak przystało na byłego konspiratora. No i niestety unikał zdjęć na tyle skutecznie, że nie dysponujemy żadnym jego wizerunkiem utrwalonym na fotografii.

Historię kaliskiego bohatera przypomniała Wiktoria Rakowska, uczennica klasy 2a w kaliskim liceum. Uczyniła to w pracy, która powstała w ubiegłym roku, a jej autorka zdobyła za nią trzecie miejsce w etapie regionalnym konkursu Żołnierze Wyklęci Bohaterowie Niezłomni.

Poniżej prezentujemy cz. II.

 

DRAMATYCZNE PRZEŻYCIA

 

            Kazimierz Przybysławski był jednym z nielicznych, którym udało się uniknąć aresztowania. Jednak to nie oznaczało, że był zupełnie wolny i bezpieczny. Pani Anna Przygięda – emerytowana nauczycielka języka polskiego w kali­skim Liceum – wspomina, że Kazimierz Przybysławski przez 7 lat, jak wynika z moich ustaleń od 1949r. do 1956r., ukrywał się na strychu. To jedna z niewielu informacji, jakie po sobie pozostawił. Wspomnieniami dzielił się tylko w najbliższym gronie kaliskich przyjaciół. Niestety dzisiaj żadna z tych osób nie żyje. Trudno jest mi nawet wyobrazić sobie jak mogło wyglądać takie życie. Z dala od innych ludzi, od kultury i sztuki. Nie dziwi mnie więc jego decyzja o ujawnieniu się. Wspominał, jak relacjonuje pani Przygięda, że nie mógł już psychicznie wytrzymać życia w ciągłym napięciu i strachu. W końcu postanowił skorzystać z amnestii ogłoszonej przez władze komunistyczne 15 kwietnia 1956 r. Nadzieje na spokojne życie nie spełniły się. „Młot” szyb­ko trafił do katowni UB, gdzie poddany okrutnemu śledztwu, a potem w więzieniu stracił zdrowie.

W KALISZU POMORSKIM

 

             Po wyjściu na wolność Kazimierz Przybysławski na początku lat 60. XX wieku przybył do Kalisza Po­morskiego, żeby rozpocząć nowe życie. Pracę w kaliskiej szkole podstawowej i liceum zaczął jako nauczyciel języka polskiego. Po pewnym czasie, w połowie lat 60. został także wicedyrektorem tej placówki. Właśnie tam poznał, wspomnianą wcześniej, panią Annę Przygiędę. Niestety ze względu na dużą różnicę wieku, która ich dzieliła, pan Przybysławski miał prawie 60 lat, podczas gdy pani Przygięda nieco ponad 20, nie znali się zbyt dobrze. Mimo tego pani Anna okazała się przydatnym źródłem informacji o, jak sama twierdzi, skrytym „Młocie”. Chociaż nie mówił o sobie wiele, był człowiekiem powszechnie lubianym. Pan Alojzy Ludwiczak, sąsiad naszego bohatera, także potwierdza informacje o skrytości Przyby­sławskiego. Jak twierdzi, wszelkie próby wydobycia z niego jakichkolwiek informacji na temat przeszłości „Młota” kończyły się niepowodzeniem.

            Kazimierz Przybysławski nie miał żony, dzieci, ani żadnej rodziny zamieszkałej w Kaliszu Pomorskim. Poświęcił swoje życie dla niepodległej, demokratycznej Polski. Niestety jej nie doczekał. Zmarł przedwcześnie na gruźli­cę 24 maja 1976 roku, co było wynikiem przeżyć z lat 50. Został pochowany na cmentarzu komunalnym w Kaliszu Pomorskim. Pozostał we wdzięcznej pamięci uczniów i nauczycieli. Jednak nie można było mówić o jego przeszłości, a z upływem czasu zmniejszała się liczba znających go mieszkańców miasta.

KALISKI ŻOŁNIERZ WYKLĘTY

 

            W 2012r. nagrobek Kazimierza Przybysławskiego znalazł się na liście grobów przeznaczo­nych do likwidacji z powodu nieopłaconego podatku, za miejsce na cmentarzu.

            Czy bohater, który walczył o wolną Polskę, który narażał swoje zdrowie i życie dla ojczyzny zasłu­guje na takie zapomnienie? Z taką wizją nie chcieli pogodzić się mieszkańcy Kalisza Pomorskie­go. Byli i obecni nauczyciele, młodzież przy wsparciu Rady Miasta, z panią Anną Przygiędą na czele, wspólnymi siłami postanowili jeszcze raz uczcić bohatera. Stary, zniszczony pomnik na grobie Kazimierza Przybysławskiego nie posiadał żadnych informacji o tym kim był i czym zasłużył się dla Polski „Młot”. Ludzie dobrej woli postanowili to zmienić. Wspólnymi siłami  ufundowali piękny pomnik, z widniejącym napisem „ŻOŁNIERZ WYKLĘTY Śp. ppor. AK ps. „Młot” Kazimierz Przybysławski”. Uroczyste poświęcenie pomnika odbyło się w dniu 11.11.2012r. w Święto Niepodległości.

 

Wrocławskie depozyty na dnie jeziora?

JEZIORO TAJEMNIC. Już w ten weekend kolejna akcja połączonych sił Ekipy Jeziora Tajemnic, Lubuskiego Stowarzyszenia Historycznego „Lubusz”, Lubuskiego Towarzystwa Rekonstrukcji Historycznej, Tempelburg Stowarzyszenia Historyczno – Kulturalnego oraz Grupy Eksploracyjnej Miesięcznika „Odkrywca” (Patrona Medialnego Akcji „Jezioro Tajemnic”).

Wiele wskazuje na to, że w jednym z jezior województwa lubuskiego może spoczywać wrak niemieckiego samolotu wojskowego typu Junkers. Samolot miał wylecieć pod koniec wojny z Festung Breslau – oblężonego Wrocławia, w kierunku Niemiec.

Kogo ewakuowano? Co skrywają ładownie tego samolotu transportowego? Być może dowiemy się już w ten weekend!

Kontakt dla mediów: Dariusz de Lorm, tel. 530 355 300.

Tajemniczy Żołnierz Wyklęty (cz. 1)

JEZIORO TAJEMNIC. Gdyby nie pamięć kilku osób nigdy nie dowiedzielibyśmy się o niezwykłym życiu Kazimierza Przybysławskiego. Walczył w AK, był prześladowany w powojennej Polsce, przez 7 lat ukrywał się na strychu. Był bardzo skryty. W Kaliszu Pomorskim został wicedyrektorem liceum. Jest pochowany na tamtejszym cmentarzu.

Jego historię przypomniała Wiktoria Rakowska, obdarzona niewątpliwym talentem reporterskim uczennica klasy 2a w kaliskim liceum. Uczyniła to w pracy, która powstała w ubiegłym roku, a jej autorka zdobyła za nią trzecie miejsce w etapie regionalnym konkursu Żołnierze Wyklęci Bohaterowie Niezłomni.

– Aby nawet w skrócie przedstawić tę postać trzeba poświęcić nieco więcej miejsca – tłumaczy Maciej Rydzewski, Dyrektor (a wcześniej także Wicedyrektor) Zespołu Szkół ponadgimnazjalnych w Kaliszu Pomorskim i przesyła obszerny fragment pracy Wiktorii wraz ze zdjęciami. – W tzw. międzyczasie dowiedziałem się od Pani Przygiędy, że Pan Przybysławski należał do ZSL, bo jako dyrektor musiał gdzieś należeć… Poza tym był miłym i kulturalnym człowiekiem, co wyróżniało go in plus w kaliskim środowisku nauczycielskim, a szczególnie wśród dyrektorów. Był bardzo skryty i tylko w najbliższym gronie znajomych rozmawiał prawdopodobnie także o swoich losach. Są to jednak tylko przypuszczenia, ponieważ wszyscy z jego niewielu ówczesnych kaliskich przyjaciół i znajomych zmarli.

Kim była Pani Przygięda oraz o skomplikowanej życiowej ścieżce K. Przybysławskiego dowiedzieć się można z poniższego fragmentu pracy Wiktorii Rakowskiej.

  

„ZAPOMNIANY ŻOŁNIERZ WYKLĘTY”

Kazimierz Przybysławski, pseudonim „Młot”

DRUGA WOJNA ŚWIATOWA

             Kazimierz Przybysławski urodził się 22 sierpnia 1908 r. w Piotrowicach. Był podporuczni­kiem Armii Krajowej o pseudonimie „Młot”. Walczył w Obwodzie Pińczowskim, w 106 Dywizji Piechoty AK pod dowództwem podpułkownika Bolesława Michała Nieczui – Ostrowskiego. Pełnił funkcję Oficera Dywersji w 120 Pułku Piechoty AK Ziemi Pińczowskiej. Organizował również na tym terenie tajne nauczanie, gdyż przed wojną był nauczycielem. Brał udział w walkach 106 DP w Małopolsce do momentu wkroczenia Armii Czerwonej. Od wiosny 1944 r. był oficerem dywersji w obwodzie „Pelagia”. Później po wkroczeniu Armii Czerwonej walczył z nowym okupantem. Jednak jeszcze w 1945r. dowództwo i żołnierze 106 DP AK ujawnili się przed tzw. Komisją Likwidacyjną do spraw byłej AK. Grupa oficerów i żołnierzy dywizji, a wśród nich Kazimierz Przybysławski wyjechała w okolice Elbląga.

„SPÓŁDZIELNIA AK” W NOWYM KOŚCIELE

             Ostatecznie w 1945 r. Kazimierz Przybysławski wraz z 28 oficerami i żołnierzami Armii Krajowej, pod dowództwem podpułkownika Bolesława Nieczui – Ostrowskiego osiedlili się w miejscowości Nowy Kościół (obecnie Pogrodzie).

Żołnierze założyli tzw. Spółdziel­nię Gospodarczo – Społeczną, zwaną  „Spółdzielnią AK”. Jej prezesem został były dowódca 106 Dywizji Piechoty AK Bolesław Michał Nieczuja – Ostrowski. Przyczyniło się to do rozkwitu gospodar­czego i kulturalnego miejscowości.

            Organizacja ta, w przeciwieństwie do spółdzielń typu socjalistycznego była oparta na warto­ściach chrześcijańskich i narodowych. Spółdzielcy zajmowali się oprócz działalności gospodarczej, także opieką społeczną oraz kulturą i oświatą.

            Kazimierz Przybysławski, który przed II wojną światową był nauczycielem, kierował re­montem miejscowej szkoły, a następnie wystąpił do władz oświatowych z prośbą o jej uruchomie­nie. W dniu 1 grudnia 1945 r. został wybrany kierownikiem szkoły.

Spokój spółdzielców niestety nie trwał długo. Poparcie udzielone przez nich PSL                    w referendum z czerwca 1946 r. wzmogło zainteresowanie Spółdzielnią miejscowego UB.  Pomysłodawca i dyrektor spółdzielni podpułkownik Bolesław Nieczuja – Ostrowski był kilkakrotnie aresztowany i przesłuchiwany. Później ten sam los spotkał także jego byłych podwładnych z AK. Osta­tecznie latem 1949 r. aresztowano prawie wszystkich oficerów ze 106 DP AK, a w październiku Spółdzielnię rozwiązano.

c.d.n.

Historyczny kalejdoskop znad brzegów jeziora Drawsko (cz.4)

JEZIORO TAJEMNIC. Starostwo drahimskie było tzw. królewszczyzną czyli posiadłością będącą własnością kolejnych królów polskich. W związku z tym starostwo drahimskie poddawane było lustracjom mającym na celu zinwentaryzowanie dochodów z dóbr królewskich. Dzięki temu udokumentowanych zostało dużo ciekawych informacji – pisze regionalista z Czaplinka Zbigniew Januszaniec, w czwartej części „kalejdoskopu”.

Niektóre z nich dotyczą jeziora Drawsko, które lustratorzy umieścili w wykazie jezior należących do drahimskiego zamku. W dokumentach z lustracji starostwa przeprowadzonej w czasach Zygmunta II Augusta, w 1565 roku, nazwa jeziora podana jest w formie identycznej z nazwą dzisiejszą: „Jezioro Drawsko”.

Urzędnicy przeprowadzający tę lustrację, w opisie jez. Drawsko podali, że ma ono 100 „toni niewodowych”. Pod pojęciem toni niewodowej należy rozumieć powierzchnię wody nadającej się do połowu ryb za pomocą niewodu (czyli ciągnionej sieci rybackiej). Dla porównania: w opisie pobliskiego, znacznie mniejszego jeziora Pławno podano, że ma ono tylko 7 toni niewodowych.

Jeziora, zwłaszcza wielkie jezioro Drawsko, miały duże znaczenie gospodarcze. Rozwijało się rybołówstwo. W 1565 roku na jeziorze Drawsko połowy prowadziło 36 rybaków. Z dokumentów lustracyjnych wynika, że ryby słodkowodne (na przykład „szczuki” – czyli szczupaki oraz „kleszcze” – czyli leszcze) solono wówczas w beczkach, podobnie jak współcześnie czyni się ze śledziami. W tamtych czasach był to jedyny możliwy sposób długotrwałego przechowywania złowionych ryb. Z XVI-wiecznych zapisów lustracyjnych z wynika, że dochody osiągane z jezior stanowiły wówczas około 20% wszystkich dochodów uzyskiwanych ze starostwa drahimskiego.

W dokumencie z 1565 roku sporządzonym przez urzędników lustrujących starostwo drahimskie napisano m.in. jakie ryby występują w jeziorze Drawsko. Cytat za tą informacją brzmi tak: „Są w nim sumy, sułwice, mrzewki, kleszcze, węgorze, ryby pospolite okrom karpi.” Zagadkę stanowią staropolskie nazwy: „sułwice” i „mrzewki”. Jakie ryby kryją się za tymi nazwami? Autorzy niektórych publikacji twierdzą, że „sułwica” to sieja, a „mrzewka” to brzana.

W materiałach z lustracji starostwa przeprowadzonej w 1630 roku za panowania Zygmunta III Wazy w opisie jeziora Drawsko znajdujemy zastanawiającą informację o spadku liczby rybaków z 36 do 3. Lustratorzy podają również  rozmiary tego jeziora: „/…/…wzdłuż sznurów 177, wszerz sznurów 18…/…/”. Sprawdźmy ten zapis. Przyjmując, że 1 sznur jest równy 44,66 m, otrzymujemy długość wynoszącą ok. 7,9 km i szerokość ok. 0,8 km. Zaskakuje oczywista niezgodność tych liczb ze stanem faktycznym. Współczesne publikacje przeważnie szacują maksymalną długość jeziora Drawsko,  mierzoną od krańca Zatoki Kluczewskiej do krańca Zatoki Manewrowej na 12,6 km, ale można się spotkać także z wielkościami: 10,6 km, 11 km lub  11,1 km. Różnie podawana jest także maksymalna szerokość jeziora. Przeważnie podawana jest szerokość 3,9 km, 6,9 km albo 7 km, przy czym te większe liczby dotyczą odległości dzielącej krańce zatok: Henrykowskiej i Ptasiej. Rozbieżności ze współczesnych publikacji w pewnym sensie usprawiedliwiają XVII-wiecznych lustratorów z błędów popełnionych przy podawaniu rozmiarów jeziora. Przeprowadzenie dokładnych pomiarów mocno rozczłonkowanego jeziora, z licznymi rynnowymi zatokami o różnej szerokości nie jest zadaniem łatwym. Nasuwa się jednak wniosek, że jest już najwyższy czas, by takie pomiary przeprowadzić i stworzyć warunki do ujednolicenia informacji na temat rozmiarów jeziora Drawsko.

W zapisach lustracyjnych z 1630 roku znalazło się wiele wzmianek mówiących o różnych konfliktach granicznych. Najczęściej chodziło o konflikty z margrabiami nowomarchijskimi, ale w dokumentach z lustracji odnotowano również spór graniczny między czaplineckimi mieszczanami a Golcami z Siemczyna o prawo do korzystania z nadjeziornego lasu Hamelbusch pokrywającego znaczną część półwyspu jeziora Drawsko między Zatoką Siemczyńską a Zatoką Chmielewską. Ten naturalny las, z pięknym drzewostanem bukowym, istnieje do dziś i należy do najcenniejszych pod względem przyrodniczym i krajobrazowym obszarów leśnych nad jeziorem Drawsko. (cdn.)

                                                                                      Zb. Januszaniec

 

Sponsorzy nagród

Przyjaciele

Patronat nad akcją sprawują