Tajemniczy Żołnierz Wyklęty (cz. 2)

JEZIORO TAJEMNIC. Gdyby nie pamięć kilku osób nigdy nie dowiedzielibyśmy się o niezwykłym życiu Kazimierza Przybysławskiego. Był bardzo skrytym żołnierzem AK. W Kaliszu Pomorskim został wicedyrektorem liceum. To nieprawdopodobne, ale do dziś nie ma nawet jego fotografii. Jak to możliwe?

– Niestety ze zdjęciem naszego bohatera jest poważny problem – mówi Dyrektor Liceum w Kaliszu Pomorskim Maciej Rydzewski. – Rozmawiałem z Panią Przygiędą i dowiedziałem się, że Pan Przybysławski chodził w długim skórzanym płaszczu, zwykle unikał głównych ulic, przemykał „opłotkami”, jak przystało na byłego konspiratora. No i niestety unikał zdjęć na tyle skutecznie, że nie dysponujemy żadnym jego wizerunkiem utrwalonym na fotografii.

Historię kaliskiego bohatera przypomniała Wiktoria Rakowska, uczennica klasy 2a w kaliskim liceum. Uczyniła to w pracy, która powstała w ubiegłym roku, a jej autorka zdobyła za nią trzecie miejsce w etapie regionalnym konkursu Żołnierze Wyklęci Bohaterowie Niezłomni.

Poniżej prezentujemy cz. II.

 

DRAMATYCZNE PRZEŻYCIA

 

            Kazimierz Przybysławski był jednym z nielicznych, którym udało się uniknąć aresztowania. Jednak to nie oznaczało, że był zupełnie wolny i bezpieczny. Pani Anna Przygięda – emerytowana nauczycielka języka polskiego w kali­skim Liceum – wspomina, że Kazimierz Przybysławski przez 7 lat, jak wynika z moich ustaleń od 1949r. do 1956r., ukrywał się na strychu. To jedna z niewielu informacji, jakie po sobie pozostawił. Wspomnieniami dzielił się tylko w najbliższym gronie kaliskich przyjaciół. Niestety dzisiaj żadna z tych osób nie żyje. Trudno jest mi nawet wyobrazić sobie jak mogło wyglądać takie życie. Z dala od innych ludzi, od kultury i sztuki. Nie dziwi mnie więc jego decyzja o ujawnieniu się. Wspominał, jak relacjonuje pani Przygięda, że nie mógł już psychicznie wytrzymać życia w ciągłym napięciu i strachu. W końcu postanowił skorzystać z amnestii ogłoszonej przez władze komunistyczne 15 kwietnia 1956 r. Nadzieje na spokojne życie nie spełniły się. „Młot” szyb­ko trafił do katowni UB, gdzie poddany okrutnemu śledztwu, a potem w więzieniu stracił zdrowie.

W KALISZU POMORSKIM

 

             Po wyjściu na wolność Kazimierz Przybysławski na początku lat 60. XX wieku przybył do Kalisza Po­morskiego, żeby rozpocząć nowe życie. Pracę w kaliskiej szkole podstawowej i liceum zaczął jako nauczyciel języka polskiego. Po pewnym czasie, w połowie lat 60. został także wicedyrektorem tej placówki. Właśnie tam poznał, wspomnianą wcześniej, panią Annę Przygiędę. Niestety ze względu na dużą różnicę wieku, która ich dzieliła, pan Przybysławski miał prawie 60 lat, podczas gdy pani Przygięda nieco ponad 20, nie znali się zbyt dobrze. Mimo tego pani Anna okazała się przydatnym źródłem informacji o, jak sama twierdzi, skrytym „Młocie”. Chociaż nie mówił o sobie wiele, był człowiekiem powszechnie lubianym. Pan Alojzy Ludwiczak, sąsiad naszego bohatera, także potwierdza informacje o skrytości Przyby­sławskiego. Jak twierdzi, wszelkie próby wydobycia z niego jakichkolwiek informacji na temat przeszłości „Młota” kończyły się niepowodzeniem.

            Kazimierz Przybysławski nie miał żony, dzieci, ani żadnej rodziny zamieszkałej w Kaliszu Pomorskim. Poświęcił swoje życie dla niepodległej, demokratycznej Polski. Niestety jej nie doczekał. Zmarł przedwcześnie na gruźli­cę 24 maja 1976 roku, co było wynikiem przeżyć z lat 50. Został pochowany na cmentarzu komunalnym w Kaliszu Pomorskim. Pozostał we wdzięcznej pamięci uczniów i nauczycieli. Jednak nie można było mówić o jego przeszłości, a z upływem czasu zmniejszała się liczba znających go mieszkańców miasta.

KALISKI ŻOŁNIERZ WYKLĘTY

 

            W 2012r. nagrobek Kazimierza Przybysławskiego znalazł się na liście grobów przeznaczo­nych do likwidacji z powodu nieopłaconego podatku, za miejsce na cmentarzu.

            Czy bohater, który walczył o wolną Polskę, który narażał swoje zdrowie i życie dla ojczyzny zasłu­guje na takie zapomnienie? Z taką wizją nie chcieli pogodzić się mieszkańcy Kalisza Pomorskie­go. Byli i obecni nauczyciele, młodzież przy wsparciu Rady Miasta, z panią Anną Przygiędą na czele, wspólnymi siłami postanowili jeszcze raz uczcić bohatera. Stary, zniszczony pomnik na grobie Kazimierza Przybysławskiego nie posiadał żadnych informacji o tym kim był i czym zasłużył się dla Polski „Młot”. Ludzie dobrej woli postanowili to zmienić. Wspólnymi siłami  ufundowali piękny pomnik, z widniejącym napisem „ŻOŁNIERZ WYKLĘTY Śp. ppor. AK ps. „Młot” Kazimierz Przybysławski”. Uroczyste poświęcenie pomnika odbyło się w dniu 11.11.2012r. w Święto Niepodległości.

 

Sponsorzy nagród

Przyjaciele

Patronat nad akcją sprawują