JEZIORO TAJEMNIC. Pokazową, miniaturową łodzią podwodną, którą Kriegsmarine mogło zaprezentować w Czaplinku był okręt typu Neger. Tak twierdzi specjalista do spraw historii militarnej II wojny światowej ze szczecińskiej Fundacji Pasje.
Historyczne dociekania, związane z Akcją „Jezioro Tajemnic” zataczają coraz szersze kręgi. W połowie stycznia skontaktował się z nami Maciej Wyszkowski, prezes wspomnianej Fundacji, a zarazem pasjonat i specjalista w dziedzinie niemieckiej techniki wojskowej czasów II wojny światowej. Na ślad czaplineckich poszukiwań trafił w sieci. Jak mówi, zaintrygowały go one na tyle, że postanowił podzielić się z nami swymi spostrzeżeniami w kwestii miniaturowych okrętów podwodnych na Jeziorze Drawsko.
– Przede wszystkim nie powinniśmy wykluczać możliwości pojawienia się tego rodzaju obiektów w powiecie drawskim – stwierdził M. Wyszkowski. Jako argument popierający tezę podał fakt zakrojonej na szeroką skalę akcji propagandowej, prowadzonej przez siły zbrojne III Rzeszy. – Zjawiskiem powszechnym było przewożenie najnowszych rodzajów uzbrojenia po całych Niemczech po to, by społeczeństwo żyło w przeświadczeniu, że armia Adolfa Hitlera po pierwsze cały czas się dynamicznie rozwija, po drugie – pod względem technicznym wyprzedza swych przeciwników – uzupełniał. Podczas tego rodzaju tournée wykorzystywano na przykład czołgi ciężkie Pz.Kpfw. VI Tiger oraz właśnie miniaturowe łodzie podwodne. Sprzęt tego typu często trafiał tam, gdzie szkoliły się przyszłe, narodowosocjalistyczne kadry, na przykład do ośrodków Hitlerjugend, czy Ordensburgów, takich jak ten, zlokalizowany w Budowie, czyli całkiem niedaleko Czaplinka.
Prezes Fundacji Pasje pokusił się o analizę możliwości przerzutu różnego rodzaju U-Bootów na dłuższe odległości, a także ich odpowiednio atrakcyjnej i nie wymagającej dodatkowych kosztów prezentacji. – Nie ulega wątpliwości, że do tego rodzaju działań najlepiej nadawał się okręt typu Neger, zaprojektowany przez Richarda Mohra, produkowany od marca 1944 r. – zaznaczył M. Wyszkowski. Za tym twierdzeniem przemawiać mają przede wszystkim relatywnie nieduże rozmiary łodzi (jej długość nie przekraczała 8 m) oraz możliwość holowania na prostej, jednoosiowej przyczepie za standardowym samochodem ciężarowym. – Poza tym, by zademonstrować możliwości Negera na wodzie, wystarczyło użyć dźwigu. W przypadku innych rodzajów niemieckich mini-U-Bootów niezbędne było zbudowanie choćby prymitywnej rampy oraz fragmentu nabrzeża – wyjaśnił nasz rozmówca.
I tu uwaga: do ekipy Akcji „Jezioro Tajemnic” kilkukrotnie napływały doniesienia o szynach, które miały prowadzić w głąb jeziora, pełniąc rolę slipu. Jedne mówiły o szynach, które miały znajdować się przy dzisiejszym Ośrodku Sportów Wodnych, na inne wskazywano w okolicach bliższych plaży miejskiej. Była też informacja o szynach wychodzących z Zamku Stary Drahim. Po weryfikacji okazało się, że faktycznie one istniały, choć służyły szeroko zakrojonym pracom konserwatorskim i zabezpieczającym przy ruinach zamku, prowadzonym w latach już powojennych. Przypadkowo, podczas weryfikacji zgłoszenia o prawdopodobnej szalupie z „Batorego”, natrafiono jednak na… do dziś istniejące szyny na Półwyspie Uraz, na przeciwległym do Czaplinka krańcu jeziora Drawsko. Pisaliśmy o tym tutaj: http://jeziorotajemnic.pl/szalupa-i-przypadkowe-odkrycie/
Czy ta ścieżka okaże się prawdziwa? Przekonamy się być może już niebawem. Pan Maciej Wyszkowski będzie gościem lutowej konferencji popularno-naukowej w Czaplinku. Wówczas też, przy współpracy z koszalińskim Studio Historycznym „Huzar” zaprezentowana zostanie propozycja stworzenia w ramach Akcji pełnowymiarowej repliki okrętu typu Neger, która stałaby się jednym z jej symboli.