JEZIORO TAJEMNIC. Kolejne doniesienie dotyczące poszukiwań w jeziorze Drawsko. Czy ktoś już próbował wyciągnąć zatopione obiekty?
We wspomnieniach pragnącego zachować anonimowość mieszkańca Czaplinka odżywa przełom lat 50. i 60., gdy był dzieckiem. Wówczas to, wędrując wraz z kolegą nad brzegiem w okolicach dzisiejszego ośrodka „Drawtur” natknęli się na wyrzucone na brzeg i pozbawione gazu balony. Skąd one się tam wzięły? Trudno dociec. Wiadomo jednak, że naprzeciw tego miejsca lokalizowana jest największa głębia jeziora. Ówcześni chłopcy porzucili znalezisko, bojąc się kłopotów z Milicją. Co ciekawe, jedną z metod wydobywania ciężkich przedmiotów z dna jest przytwierdzenie ich do balonu, który później przy pomocy rur i sprężarek napełnia się powietrzem. Kto ostatecznie znalazł balony?
Drugą interesującą wiadomość otrzymał Dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Czaplinku Robert Patrzyński. Według niej byli świadkowie osobliwego wydarzenia z lat 50-tych. Wojsko (trudno powiedzieć polskie, czy radzieckie) miało podobno podnieść wówczas z dna dwa wraki niewielkich łodzi podwodnych, natomiast trzeci (sic!) pozostawiono, ponieważ zaryty był zbyt głęboko w mule. W pewnym sensie więc, obie informacje są zbieżne.
Tu przypomnieć należy, że według badań Doktora Nauk o Ziemi Andrzeja Osadczuka, w niektórych miejscach jeziora Drawsko warstwa osadów sięgać może nawet 15 metrów (!). W tych warunkach, niektóre jego rejony mogą pozostać na zawsze niedostępne…
Czy osobom wykorzystującym balony chodziło o wydobycie artefaktów związanych z działalnością Kriegsmarine w obrębie akwenu i jego okolic? Nie wiadomo. Jak dotąd natrafiamy na coraz liczniejsze poszlaki wskazujące na sporą aktywność tej formacji wojskowej w dawnym Tempelburgu.
Przypomnijmy: w wykładzie inaugurującym Akcję „Jezioro Tajemnic”, prof. dr hab. Maciej Franz poinformował słuchaczy, że ośrodek szkoleniowy „podwodniaków” istniał w czasie ostatniej wojny światowej również nad jeziorem Maggiore w północnych Włoszech. Jego działalność była tajna, a prawdziwy charakter został ukryty poprzez nadanie mu pozorów zupełnie innego rodzaju działalności. Informacji tej próżno szukać było w Internecie, dopiero poszukiwania w starych papierowych archiwach przyniosły te dane. Co jeszcze? Zapalnikiem Akcji był guzik od płaszcza marynarza Kriegsmarine, znaleziony na terenie Czaplinka na przełomie października i listopada 2015 r. przez jedną z amatorskich grup eksploracyjnych. W „chwilę” później poinformowano nas o odnalezieniu modelu torpedy. Niedawno ujawniono znalezisko w postaci odznaki przyznawanej załogom kutrów torpedowych Kriegsmarine. Według przekazanych i wyemitowanych w TVP informacji, ich załogi ćwiczyć miały na jeziorze Drawsko, by następnie zostać przeniesione do Świnoujścia. Wiemy już także, że na liczącym prawie 2000 ha akwenie pływały w celach szkoleniowych niemieckie duże tzw. Dezety, nazywane niekiedy jachtami szkoleniowymi Kriegsmarine. Mamy też „białą plamę” w historii budynku dzisiejszego liceum przy ulicy Parkowej, tuż nad jeziorem Drawsko, uznawany w funkcjonującej w Czaplinku legendzie miejskiej za tajny ośrodek szkoleniowy załóg miniaturowych łodzi podwodnych. Budynek w 1939 r. został zajęty przez wojsko i od tej pory ślad w jego się historii się urywa…
Ile w opowieściach z lat 60-tych, przytoczonych na początku tego artykułu, jest prawdy i czy są inni świadkowie tych wydarzeń? Czekamy na Wasze bezcenne doniesienia: http://jeziorotajemnic.pl/zglos-informacje/
PS.: Pojawiły się kolejne sensacyjne doniesienia, które postaramy się przy pomocy Czytelników krok po kroku wyjaśnić.