JEZIORO TAJEMNIC. Trwają dalsze poszukiwania na jednym z jezior w gminie Drawsko Pomorskie. Odkryto zastanawiającą strukturę przypominającą podwodną ścianę. Nie zbadano jeszcze ośmiu obiektów z powodu małej widoczności. Wkrótce użyty będzie robot podwodny ROV. W tle są zagadkowe opowieści mieszkańców okolic.
Podczas misji w kwietniu 2017 r. sonar pokazał bardzo obiecujące odczyty. Jeden z dostrzeżonych kształtów przypominał czołg, były pogłoski o samolocie. Z dna udało się wydobyć szyny kolejki wąskotorowej, łopaty ze śladami po kulach i łuskę czołgową. Niestety, zimno, duży wiatr i gradobicie uniemożliwiły dotarcie nurkom do celu. Poszukiwania pod wodą odbyły się jednak w ostatni weekend.
Przypomnijmy, że w tej misji nie chodziło ani o jezioro Drawsko, ani o Lubie. Gnana ciekawością ekipa kierowana przez Dariusza de Lorm (Szkoła Nurkowania ANDAtek, Ambasador Akcji) sprawdzała opowieść dawnego jeńca wojennego, który po wzięciu do niewoli w 1942 brał udział w budowie „berlinki” w regionie Drawska Pomorskiego i był naocznym świadkiem startującego samolotu, który wpadł do jeziora. Miał on być przeciążony i tuż po wystartowaniu z „berlinki” wpaść do pobliskiego jeziora.
Tymczasem opowieści okolicznych mieszkańców wskazują, że osoby mówiące po niemiecku w latach 60-tych poszukiwały już tego samolotu. Kolejne poszukiwania miały się odbyć około 15 lat temu.
– W miejscu spodziewanego „czołgu” znaleźliśmy łódź wiosłową w bardzo kiepskim stanie, do niej była przyczepiona lina z pływakami styropianowymi i belki, które mogły wyglądać na sonarze na lufę – relacjonuje Dariusz de Lorm, kierownik prac podwodnych ze Szkoły Nurkowania ANDAtek. – W miejscu gdzie spodziewaliśmy się części z samolotu, znaleźliśmy pale powbijane w dno jeziora. Pale bite są nierównomiernie, więc na myśl przyszło nam, że to średniowieczny pomost. Po zabraniu jednego pala na brzeg, specjalista od drewna stwierdził, że pal ma nie więcej niż 70 lat i jest dębowy.
Poszukiwaczy zadziwił fakt, że pale są połączone parcianą liną, nie mają żadnego gwoździa, zaś większość pali jest wbita w dno pod skosem. Pale krzyżują się ze sobą, tworząc literę X.
– Nasuwa się na myśl opowieść jednego z panów, który wskazał miejsce, że ktoś tego samolotu już szukał przed nami i coś próbował wydobyć spod wody. Ta konstrukcja może być też widziana z drona, o czym wspominał pan Eugeniusz Piecewicz, miłośnik historii ziemi drawskiej – kontynuuje relację de Lorm. – W miejscu odnalezienia dziwnych pali, a jest ich spora ilość, głębokość wynosi od 2 do 3,5 metra. Płycizna wygląda jak „podwodny półwysep”, a jego brzegi bardzo szybko opadają do głębokości 9 -10,5 metra, co – gdy płynie się od głębiny – wygląda jak ścianka. Na ściance nie ma mułu. Wszystko na płyciźnie zarośnięte jest roślinami, a wszystkie przedmioty i pale obrastają kolonie małych małży. Aby zobaczyć co jest ukryte pod tymi roślinami i małżami, musielibyśmy zniszczyć ten mały ekosystem.
Niestety, nurkom nie udało się zobaczyć naocznie 8 obiektów na głębokości 12 – 15 metrów, ponieważ wizura poniżej 10 metra spadała do jedynie 10 cm. Ale nie odpuszczają i zapowiadają użycie ROV-a z kamerą i dobrym światłem.
W akcji brali udział: Eugeniusz Piecewicz, Wiesław Piotrowski, Paweł Nowakowski, Michał Rymarek, Kazimierz Kulejewski, Joanna Garbacik, Robert Garbacik, Wiktor Garbacik, Honorata Matuszewska, Marek Tomaszewski, Robert Patrzyński, Kamila Majka, Ariel Majka, Mariusz Szymański, Marcin Szyrwiel, Aleksandra de Lorm, Anna de Lorm, Dariusz de Lorm, Paweł Ziętarski i Bartosz Drzewiecki.
O sprawie pisaliśmy już tutaj: http://jeziorotajemnic.pl/tam-cos-jest/