Marek Andrzej Halter – głos w dyskusji:
Już kolejny raz na portalu „Jezioro Tajemnic” pojawia się informacja o wielkich 60 osobowych łodziach pływających przed wojną po jeziorze Drawsko. Informacje te opatrzone są znakiem zapytania, czy w ogóle takie łodzie mogły zabierać aż tyle osób.
Wydaje mi się, że wątpliwość rodzi się przy sposobie określania możliwości „ładunkowych” tych jednostek. Na zdjęciach z 1938 r. pokazane są łodzie spacerowe, o których nie wiemy czy były projektowane specjalnie do tego celu, czy też były przerabiane z szalup ratunkowych lub roboczych.
O rozbieżności poglądu na pojemność osobową może świadczyć załączone zdjęcie ze statku „San Diego”. Wyraźnie można wyczytać, że przy długości 9,0 m, szerokości 3,2 m i wysokości burty 1,25 m może ona przyjąć 74 osoby (ale w warunkach awaryjnych). Niewiele większa łódź ratunkowa ze „Stefana Batorego” (wersja pierwsza, aluminiowa) o długości 10,5 m, szerokości 3,3 m i wysokości burty 1,7 m była przeznaczona dla 100 osób. Te wymiary pamiętam z czasów gdy w latach 70-tych ub. wieku zamierzałem ją kupić i przerobić na jacht żaglowy.
Takie szalupy przystosowane do innych celów będą mogły zabierać mniej osób. Dlatego ośmielam się twierdzić, że informacje podawane prze byłego Burmistrza p. Kazimierza Krupińskiego nie są przesadzone.
Argument przemawiający za moim poglądem pływał po Drawsku w postaci stateczku „Europa”. Według mojego pobieżnego rozeznania jednostka ta powstała poprzez przystosowanie szalupy ratunkowej do celów rekreacyjnych. A była to szalupa o pojemności 80 – 100 osób. To, że mogła zabierać tylko 12 pasażerów wynika z obecnych przepisów bezpieczeństwa dla śródlądowych jednostek pływających komercyjnie, a nie z możliwości technicznych. Odpowiednie wymogi rejestracyjne obejmują także kwalifikacje załogi. To samo odnosi się do nowej łodzi spacerowej „Aquarius”.
Opierając się na starych zdjęciach i stosując metody znane w historii sztuki można w z dużym przybliżeniem określić długość tych łodzi i wysokość burty. Trudniej z szerokością, chyba ze znajdzie się zdjęcie od dziobu lub od rufy. Na pewno dokumentacja takich jednostek jest w posiadaniu niemieckich hobbystów. Do pełniejszego rozpracowania tematu przydałyby się także ówczesne, niemieckie przepisy określające warunki komercyjnego przewozu ludzi po wodach śródlądowych.